Kres prymatu odgrywania
W działach: RPG, felietony | Odsłony: 22RPG ewoluuje i zmienia się o tyle, o ile rozwijają się ludzie, którzy się w niego bawią. Dla tego, kto stoi w miejscu, RPG jest takie samo jak dziesięć lat temu. To nie tyle poszczególne systemy wprowadzają świeżą jakość zabawy (bowiem genialne nowatorskie pomysły zawarto w wielu wydaniach z dawnych lat), ile zmiana sposobu myślenia o zabawie, przez jej uczestników.
Musimy zmienić swoje podejście, aby przynajmniej zrozumieć, że w RPG można się bawić na wiele sposobów. Cóż z tego, że na półkach niejednego z nas stoi wiele podręczników, jak wszystkie sesje są generalnie podobne i różnią się jedynie zmianą iluzji świata? Polter mnie rozwija, pod tym względem. Padają cenne uwagi i opinii, które pozwalają przemyśleć wiele spraw związanych z naszym hobby. Poltergeist to bodaj jedyne miejsce, gdzie miłośnik RPG może czerpać garściami z koncepcji, podyskutować także bardziej poważnie o RPG. Jedynie tutaj w polskim fandomie miałem okazję zapoznać się z różnymi teoriami i wizjami RPG. I chociaż jedne mnie ujęły, inne zaś nie, jestem winien wdzięczność wszystkim tym, dzięki którym nadal się rozwijam jako gracz, narrator, autor RPG i teoretyk gawędziarz. Bo dbanie o własny rozwój i analiza nowych teorii jest obowiązkiem inteligentnego człowieka. Oczywiście, nożna się okopać i okoniem trwać przy swoim, odrzucać wszelkie nowinki, poddawać je krytyce argumentacji, choć w istocie to tylko parawan osobistych niechęci. Im jesteśmy starsi, tym takie rozwiązanie wydaje się wygodniejsze. Skoro rozegraliśmy już z tysiąc sesji, kusi aby spoglądać na nowe teorie z podejrzliwością lub nawet dużym dystansem. Tymczasem nasze tysiąc sesji w większości sprowadzały się do trzech schematów zabawy, gdyż innych nie znaliśmy. Opierały się o prymat odgrywania. I chociaż nie zgadzam się z wieloma Waszymi tezami i uwagami, to bardzo lubię lekturę Waszych flejmów, blogów, uwag na forum, komentarzy pod artami.
Prymat odgrywania jest mocno zakotwiczony w Polskim świecie RPG: starsi przekazują go młodszym, młodsi uważają niemal za dogmat. Szczególnie widać to w artykułach na temat RPG w prasie luźno związanej z naszym hobby - autorzy tych tekstów zatrzymali się w rozwoju kilka lat temu. Pal licho, jeśli posiadają szeroką wiedzę i znają wiele możliwości jakie daje im RPG, ale preferują odgrywanie, tymczasem nie! W większości nawet nie są świadomi, że prócz prymatu odgrywania istnieją inne koncepcje! Od pewnego czasu na Polterze aktywność swoją wzmogła niewielka grupa krzyżowców, promująca zerwanie ze stereotypowym modelem RPG w Polsce. Nawiązują do teorii GNS, ale też celnie potrafią przeprowadzić analizę różnych zjawisk gier fabularnych: rozwoju postaci, motywacji, Puntów Doświadczenia, determinizmu wyborów, budowy scenariusza. Swoją obecność zaznaczają tak w komentarzach do konkretnych artykułów, na forum i blogach. Podnieśli sztandar krucjaty, aby zerwać mity dotyczące RPG, a dokładnie obowiązek teatru ponad inne rodzaje czerpania przyjemności z RPG. Wielu z nich do tematu podchodziło z czysto ślepym rewolucyjnym zapałem, którzy swoja agresją niemal intuicyjnie wzbudzali sprzeciwy i niechęć (vide Beamit). Byli jednak i Ci, którzy prezentowali poglądy spokojnie, z dużą dozą humoru bądź poparte silnymi argumentami i przemyśleniami (np. Drozdal).
Długo zabierałem się do napisania tego, co teraz zamierzam zebrać do jednego worka, gdyż chciałem wszystko na spokojnie przemyśleć, zapoznać się z porozrzucanymi materiałami na sieci i w podręcznikach gier pod rozdziałami o prowadzeniu, przeanalizować w praktyce odbyte sesje, zwrócić uwagę na preferencje graczy i prowadzących, poobserwować znanych mi miłośników RPG i ich zdanie na temat własnego hobby. Zajęło mi to rok, aż wreszcie mogę wszem i wobec powiedzieć:
Dziękuję Wam, chłopaki!
Chociaż często styl Waszych wypowiedzi mierzi mnie niesamowicie, czasem klnę czytając Wasze posty i zdarzało mi się rzucać popcornem w monitor, to jednak wdzięczny Wam jestem za propagowanie nowych rodzajów zabawy, skłanianie mnie do refleksji nad utartymi schematami i ukazywanie ich ślepych zaułków. Uświadomiliście mi wiele mechanizmów warsztatowych, które mogę przełożyć na budowanie sesji, jej analizę, a także wykorzystać do konstrukcji własnego systemu. Przekonałem się, że dominacja psychologicznej dramy, to nie jest złoty przepis na zabawę towarzyską, lecz raczej na metodę terapii. Ogólnie przez wiele lat prowadzenia ciągle spotykam ludzi, którzy żyją mitami. Zaznaczę jasno: nie zawsze zgadzam się z Wami, jednak mierzi mnie dogmatyczność prymatu odgrywania, który wyprał wielu mózg. A fanatyzm gorszy od faszyzmu.
Do mitów RPG należą w szczególności:
- Mistrz Gry prowadzi, gracze grają - czyli elokwentny mistrz bezbłędnie operując oddychaniem przeponą, prowadzi monolog, pozwalając od czasu do czasu złożyć deklarację graczowi. Oddanie w ręce gracza choć wycinka opowieści uważa za psucie sesji.
- RPG to Role Playing Games, a nie Roll Playing Games- czyli dowcipnie ujęta mantra, dlaczego przebieranie się za oficerów ze Star Warsów (albo wampirzych hrabiów) na sesje i puszczanie podkładu marszu imperialnego (tudzież wycia wilków) jest bardziej dojrzałe od rzucania garścią wielościennych kości.
- Drama rozwija, turlanie spłyca - zapewne dlatego, że każdy turlacz to dojrzewający 17-latek, a dramowiec to doświadczony 17-latek. W systemie dramowym, rozwijasz swoją inteligencję emocjonalną i zdolności interpersonalne, polegające na wazeliniarskich opisach swoich działań pod oczekiwania mistrza gry, a rzucanie kostkami i analiza mechaniki co najwyżej pomogą ci w tworzeniu procedur i projektów w pracy wymagającej analitycznego myślenia i kojarzenia faktów.
- A na ostatniej sesji narrator był tak dobry, że potrafił nasz wzruszyć do łez - jeśli ktoś tak mocno przeżywa zabawę, że płacze ze wzruszenia, to aż boję się pomyśleć, co robi w czasie sekwencji rzezi. Ja w każdym razie bałbym się z nim grać. A co robicie, jak ten geniusz narracji opisuje scenę erotyczną?
- RPG to sztuka - czyli filmujemy sesję i wygrywamy w Cannes. Piszemy jej streszczenie i paszport Polityki gwarantowany. [
- Sesja zależy od Mistrza Gry - to po co nam gracze? I po co kupować nowe systemy? Dla obrazków?
- Rozdział treści na „tylko dla mistrza gry”/ „tylko dla graczy”- wiedza graczy, że troll potrafi rzygać kwasem na pewno popsuje cała misternie uknutą sesję.
- Głębia postaci i jej psychologicznego rysu ponad szablon i Kartę Postaci - pewnie dlatego strona z Dyscyplinami i Atutami jest najbardziej podniszczona? A w czasie sesji mijany strażnik w bramie ma charakterystykę na kilka stron a4 w stylu „nie lubi natomiast zapachu palonych traw, gdyż...”
- Sekretne modyfikatory i rzuty za zasłonką gracza służą, by chronić graczy przed nieobliczalnym losem- chyba przed nieobliczalnym mistrzem gry, albo kiepską mechaniką systemu, która pozwala na śmierć na początku przygody przy jednym teście.
- System bezkostkowy to wyższa szkoła jazdy, niż system kostkowy - bo o wiele trudniej jest wyciągnąć pięć kart z talii, zagrać w papier - nożyce - kamień lub na podstawie wysokości cech uznać, że działanie zakończyło się powodzeniem, niż przeanalizować wzór na zadawanie obrażeń.
Nie twierdzę, że zabawa zabawie równa, a sesja sesji. Niektóre zabawy i sesje są bardziej rozwijające, inne mniej. Odgrywanie nie jest celem samym w sobie, ale stanowi część RPG, tak samo jak narzędzia mechaniki i odrobinka powergamizmu (np. PDki). Nie należy przesadzać w żadną stronę. System oparty tylko na jednym elemencie przypomina groteskę patologii. Tymczasem w małym polskim światku jest podział na białe (symulacjonizm) i czarne (wszystkie inne). I zaczyna mnie to męczyć.
Kto pragnie rozwinąć swoje horyzonty RPG, zastanowić się nad kilkoma kwestiami, polecam lekturę poniższych artykułów:
Jak dla mnie lektura obowiązkowa, czyli blog Drozdala
Proteza wyobraźni Dhaerowa: Artykuł Dhaerow’a
Erpegowe Mity: Klimat, Fabuła i Opowieść
Tru Polski eRPeGowiec chaveza
RPG a sztuka Kastora Kriega
Pedekowanie Beacona
Hollywood RPG, czyli o narzędziach mechaniki wspierających konwencję Beacona
I nieco ciasteczek z naszego forum:
Dlaczego drift to neutralne zjawisko a nie jakaś aberracja?
no i mój skromny tekścik: