» Blog » RPG jako wsparcie głównych produktów korporacyjnych
29-05-2008 11:24

RPG jako wsparcie głównych produktów korporacyjnych

W działach: felietony, horror, pasja i hobby, RPG | Odsłony: 17

RPG jako wsparcie głównych produktów korporacyjnych
Kupiłem Dark Heresy pod kątem przeanalizowania jakości wydania, sam system ani trochę mnie nie grzeje. A wydanie jest przepiękne. Wgniata w fotel. Nie miałem w rękach ładniej wydanego podręcznika RPG. Mnóstwo niesamowitych ilustracji, rysunki w znakach wodnych pod ilustracjami na pierwszym planie, zdobne marginesy, ramki w kształcie nachodzących na stronę kartuszy. Nawet każda broń ma swój szkic - coś dla militarystycznych onanistów. Ogólnie - wizualizacja cud miód. Ładniejszą książką o tematyce fantastycznej był chyba tylko podręcznik do Konfrontacji.

Niemal 90% całej wizualizacji Dark Heresy to grafy z bitewniaka i pochodnych. Nic dziwnego, że oprawa jest przepiękna, skoro świat był już wizualizowany przy okazji kodeksów 40k, okładek książek, gier komputerowych i plakatów do nich. ta oszałamiająca oprawa niewiele kosztowała Wydawnictwo. Warhammer II też był oszałamiający wizualnie - ale grafy, które zachwycały znaliśmy już wcześniej.

I tu naszła mnie refleksja.

Wydanie produktu niszowego, który wygląda, jakby utopiono w niego tysiące baksów jest możliwe głównie wtedy, gdy ten RPG to zwykły gadżet do korporacyjnej dojnej krowy lub błyszczącej na firmamencie gwiazdy. A gwiazdą jest ten produkt, który jest najpopularniejszy i najwięcej zysków przynosi, czyli zazwyczaj trafia do najszerszego grona odbiorców: film, animacja, gra komputerowa, komiks. Pamiętacie karciankę LOTR, czyli odpadek pozostały ze stołu Petera Jacksona aby tylko więcej kasy wycisnąć z filmu? Tysiące kart a zamiast ilustracji fragmenty kadrów z filmu. A ile kosztowałoby zapłacenie grafikom za tysiące ilustracji? Doklejka do korporacyjnej gwiazdy to działanie dość mądre, wszak gwiazda ma wielką rzeszę fanów. Wystarczy że ok. 10% z nich kupi nasz niszowy produkt w ramach swojej fanowskiej postawy dla gwiazdy, a samo to stanowi już satysfakcjonujący rezultat. Z drugiej strony, osoby, które nie znają gwiazdy, a zobaczą RPGa stworzonego na jej bazie, zachwycą się jego wizualizacją, gdyż wyróżnia się wśród konkurencyjnych produktów jak słońce na niebie. Tak się tworzy prosperity.

RPG, które pragną od początku wykreować markę samotnie, poniosą znacznie większe koszty. Przykładowo podręcznik do Salomona Kane'a, w pełni kolorowy z wieloma ładnymi ilustracjami wygląda dobrze, ale nie zbliża się do jakości Dark Heresy nawet na kilometr. Podręcznik podstawowy do nowego Świata Mroku dzieli tyle samo, ale z Salomonem Kanem. Burning Empires mógł liczyć na wiele ilustracji, ale głównie dlatego, jak pisał nam Drozdal, że wykorzystano komiksowa twórczość Chrisa Moellera. Jako autor Klanarchii staram się jak mogę, jednocześnie twardo stąpam po ziemi.

Czy nasze hobby czeka powszechna komercjalizacja, czyli sprofilowanie gier RPG jako przyklejki do innych chodliwych produkcji? Czy RPG bez silnego wsparcia innych produktów popkultury ma szansę na ładną wizualizację i zyskanie popularności? Kiedy z każdym kolejnym filmem fantasy, wyjdzie jej soundtrack, gra komputerowa w jej realiach, planszówka i RPG na niej bazujący? I kiedy poza takimi RPGami z mainstreamu, pozostałe będą jedynie czarno-białymi, niedorobionymi wizualnie, amatorskimi produkcjami?
0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Homunculus
   
Ocena:
0
No mieli jedyną i niepowtarzalną okazje żeby opchnąć system nawet jeśli byłby słaby i dobrze na tym zarobić :P
29-05-2008 16:51
kaduceusz
   
Ocena:
0
Drachu
> Czy czyta nas Duce? Albo Deckard? Jak wygląda prowadzenie egzotycznych systemów (czasem wręcz Indie) na konwentach? Walą ludzie oknem i wrotem? Czy okazuje się, że przychodzą ludzie z Poltera? Czy może zjawiają się ludzie, którzy poza WFRP nie zaznali RPG?

Szturmu na sesje nie ma, ale generalnie co edycja, to jesteśmy bardziej zadowolenia z OEowej frekwencji. Tak jak mówi Ifryt - zorganizowane, podstawione, to ludzie się przespacertują zagrać. A jak już się przespacerują, to reakcje są u przytłaczającej większośći bardzo pozytywne.

Ludzie z poltera też przychodza, oczywista, zdarzyła się sesja, czy dwie, ze byli w większości. Ale bywa też, że przeprowadzałem sesję z ludźmi, którzy grali tylko w dedeki, a poltera nawet nie kojarzyli - zależy od konwentu. Dobrą robotę w zainteresowywaniu nowych robią prelekcje o indiasach, nowych grach itd.

A co do Deckarda to jest chyba najbardziej nieodżałowany konwentowy MG. Łukasz był naprawdę tytanem pracy, i potrafił wziąć się za bary z takimi kolosami jak BE. Niestety, od dłuższego czasu prawie nie jeździ na kony.


Alpha
Co do pierwszej części Twojej wypowiedzi - podmień "typowy polski gracz" na "dziad" i styknie :> Niestety ta druga to już jakaś kompletna bzdura. Na przyszłość spróbuj się najpierw zorientować zanim coś napiszesz.

Możesz sobie zerknąć na zdjęcie ekipy Orient Expressu, w ostatnim wpisie mojego bloga. Tylko Ifryt ma żonę ;-) Wszyscy więcej grają niż piszą, na przykłąd taki statystyczny ducze grał w maju 5 sesji. No i generlanie na polterze piszą ludzie grający, tak przynajmniej wynika z mojego rozeznania.


Llewelyn_MT
> @Alpha: Każdy kto ma czas pisać nie ma czasu grać. ;-)

Boże, proszę, nie powtarzajcie w kółko takich bzdur, co?


Furiath
> To tak jak wypuszczenie Wiedźmina RPG wraz z serialem telewizyjnym (czy tam filmem telewizyjnym). Dzięki temu Wiedźmin sprzedawał się bardzo przyzwoicie

A niewydanie drugiej edycji w momencie wydania gry komputerowej to jedna z dziesięciu najprzykładniej zmarnowanych szans polskiego RPG ;-)
29-05-2008 17:22
Drozdal
   
Ocena:
0
"Wiesz, wydaje mi się, że gustibus przytłaczającej większości ludzi jest taki sam. A juz tragiczne jest to że wszyscy są przekonani o swojej wyjątkowości a działają, jak przeciętna statystyczna :) I my też :)"

Ludzie najczesciej wybieraja rozwiazania "bezpieczne" (layout fajny bo kolorowy, podrecznik fajny bo duzo obrazkow), i tak dziala wiekszosc cywylizacji. To ze kazdy chce byc wyjatkowy to niestety od dawna znana prawda - i kazdy wyjatkowy jest i za takiego sie uwaza siedzac nocami i klepiac w klawiature kompa flejmujac na forach ;).
"a przeciętny gracz z konwentu ma to głęboko w dupie i ciągle gra w D&D lub Warhammera? To jest arcyciekawe zagadnienie."
Patrz wyzej - to jest latwiejsze i bezpieczniejsze rozwiazanie i to da nam w 95% akceptacje grupy. Kiedys narzekalo sie na turlaczy, wodziarzy teraz na indian. Trza byc na czasie, trza byc trendy.
29-05-2008 19:46
644

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Dro - ale ja gram w SW (heh, nie tylko), czyli jestem trendy - ale nie przeszkadza mi to w lubieniu Indie i indian :)
29-05-2008 20:01
Drozdal
   
Ocena:
0
SW jest trendy i bezpieczne dzisiaj? Naprawde? Chyba powinienem wychodzic czesciej na dwor i czesciej odwiedzac interneta aby utrzymywac sie na topie.
29-05-2008 23:07
644

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Albo przeczytac to, co poprzednicy napisali w komciach. Tez by zadzialalo. Jeden z pierwszych komentarzy Furiatha, zobacz i zalapiesz.
A tego z bezpieczenstwem to akurat ja nie zalapalem. A co, nie jest bezpieczne? Nawet jak sie ludziom tresc nie podoba, to chwala wykonanie rzeczy z PEG.
29-05-2008 23:58
Calix
   
Ocena:
0
@Furiath

Nie sądzę że dojdzie do podporządkowania rynku RPG innej gałęzi przemysłu rozrywkowego. Da się wręcz zauważyć regułę - produkty (gry rpg) płynące na fali książki, gry komputerowej, filmu, karcianki, kończą się wraz z końcem zainteresowaniem produktem głównym.

Co do niezniszczalności WFRP i D&D na polskim rynku to jestem zwolennikiem teorii że jest to produkt trafiający do najszerszego grona graczy. Inaczej mówiąc ma największą grupę docelową odbiorców (target).

A co do Lansowania nowości, to akurat moim skromnym zdaniem akurat gracze rpg są relatywnie niewdzięcznym celem takiej reklamy. W końcu co zostało już dawno temu stwierdzone gry RPG uczą samodzielnego myślenia i w ramach tego także radzenia sobie z presją grupy oraz próbami wpłynięcia na własne zdanie. A jeśli dobrze pamiętam teorię Trendsettingu to nie ma nic gorszego niż owca w stadzie która zaczyna zadawać dociekliwe pytania.

@Drozdal

SW są ponad czasowe i zawsze na topie. Jako posiadacz Star Warsów wydawanych jeszcze przez WEST END GAMES uwielbiam miny graczy którzy przeglądają ten antyczny podręcznik po raz pierwszy.

@Alpha

W badaniach wychodziło że przeciętny polski gracz jest na studiach i zna co najmniej podstawy jednego języka (angielski). Więc mogę tylko powiedzieć że chyba czas zmienić graczy z którymi się zadajesz.
31-05-2008 00:16
Drozdal
   
Ocena:
0
@Calix - mnie sie wydawało że skrót SW w tej dyskusji odnosi sie do Savage Worlda, ale możliwe ze żyłem w błędzie przez ten cały czas. Stary jestem i juz mi się wszystko miesza powolutku ;)
31-05-2008 02:01
~Beamhit

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Calix - w badaniach bierze udział tylko pewien wycinek graczy, a biorąc pod uwagę, że erpegowcy maja dużą fantazję, nie brałbym na poważnie ich wypowiedzi.

Alpha ma jednak według mnie trochę racji. Ale tylko trochę.

Większość moich znajomych graczy z Gliwic nie ma nawet średniego wykształcenia (a niektórzy maja po 30 lat), maja dwa podręczniki (rozwalona Neuroshima i rozwalony Cyberpunk), i uważają się za bogów RPG. Są to "stare dziady", chociaż nie lansują zagranicznych podręczników, nie mają żon, i mieszkają u rodziców.

Druga grupa znajomych, z Częstochowy, to studenci. Kończą teraz studia (lub skończyli), maja niektórzy pracę, chodzą na te satanistyczne spotkania mangofilów, i grają w polskiego starego woda, lub DnD 3.0.

Trzecia grupa jest bliska do drugiego przypadku, co opisał Alpha - stare dziady, z pracą, domem, żoną. Graja we własnym gronie, "lansując" zagraniczne systemy.

Czwarta grupa, którą miałem okazję obserwować z daleka, to zapijaczona rzygająca destrukcyjna hołota na konwentach. Ale od paru lat nie jeżdżę, i nie mam zamiaru tam wracać, więc może się coś zmieniło.

Żadna z grup zbytnio nie udziela sie na Polterze, i jakoś żadna nie brała udziału w ankietach. No, może ta grupa czwarta brała udział, ale ja bym im tak nie dowierzał.

@Drozdal - nie stary, to Calix wyskoczył, nie wiedząc o co chodzi ;) Witać, kto jak czyta cudze komentarze :P

31-05-2008 10:30
Drachu
    @Calix
Ocena:
0
Nie rozumiem - Alpha napisał, że przeciętny polski gracz ma średnie wykształcenie i mieszka z rodzicami.

Ty się nie zgadzasz - piszesz, że przeciętny polski gracz to student. Student to właśnie gość ze średnim wykształceniem, często mieszkający z rodzicami (lub w akademiku). I nie śmierdzący groszem - tzn. tak utrzymuje, bo w praktyce różnie bywa - jedni żyją skromnie, innym na fajki i alkohol idzie suma porównywalna z budżetem małego państwa - ci jęczą najgłośniej, jacy są biedni.


Co do samodzielności myślenia, silnych charakterów i tym podobnych - jedyną cechą charakterystyczną dla RPGowców jako grupy (opieram się na własnych obserwacjach) jest przeświadczenie o własnej inteligencji, samodzielności i tak dalej. Ale z drugiej strony - w żadnej innej grupie nie widziałem tylko kalek życiowych i nerdów co wsród graczy :P
I są ogromnie wpływowi - charyzmatyczna osoba w drużynie w mig zmienia nastawienie pozostałych jej członków.
Po prostu - jacy RPGowcy są? Czy jak im się wydaje, jacy są?

Język jest problemem - widzę jak jest w robocie - każdy wokół deklaruje, że zna angielski w stopniu dobrym, bardzo dobrym, czy wręcz biegłym, ale jak trzeba coś napisać, albo z kims pogadać to "Olo, weź Ty z nimi gadaj (Olo to ja)".
To samo z graczami - niby w drużynie każdy deklaruje, że zna angielski, ale w praktyce nie każdy jest w stanie zmierzyć się z podręcznikiem do gry.
31-05-2008 11:01
Llewelyn_MT
   
Ocena:
0
Wracając do tematu postu. Co to szkodzi?

Nawet jeśli korporacja wydaje RPG za pomocą ścinków z filmu lub cRPG, lalek Barbie, czy figurek z jajka niespodzianki, to co z tego? Z pewnością to właśnie tworzy rynek dla niezależnych gier fabularnych, choć dla niektórych to "ochłapy z pańskiego stołu". Jeśli komuś się spodoba taki produkt który może, ale wcale nie musi, mieć mniejszą jakość merytoryczną od "prawdziwej RPG" to wcale nie oznacza, że nie rozszerzy swoich zainteresowań na inne tytuły.
31-05-2008 11:07
644

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Dro, oczywiscie, ze jestes stary, masz prace, nei wiem jak z zona i dzieckiem - no i jeszcze zagraniczne systemy lansujesz. :P Ale masz racje, chodzilo o Savage.
A co do tego, co powiedzial Furiath - na marginesie, sa przeciez sytuacje, gdzie rpg oparty na grafikach (zdjeciach) z jakiegos filmu czy serialu, wcale nie odnosi niesamowitego sukcesu - vide Serenity, ktory przeciez wyszedl jakos z filmem, a wielkim hitem (chyba) nie jest. Jest tez kilka innych przykladow.
31-05-2008 14:57
Drozdal
   
Ocena:
0
Jakbys zobaczył na jakiej mechanice (w mniejszym stopniu) Serenity chodzi i jak ta mechanika wspiera system (w ogromnym stopniu - gra nie jest o serenity, gra jest o lataniu w kosmosie i strzelanu, możesz zrobic w niej wszystko i jest to ograniczone jedynie twoja wyobraźnią*. Podobny los czeka Battlestar Galactica i kożda kolejna grę oparta na serii telewizyjnej wypuszczona na wynek przez MWP. I z czystym sumieniem mogę powiedieć że te dwa systemy wyglądają po prostu jakby były iopracowane z jedynym celem - wyciągnięcia kasy od fanów tych dwóch seriali, bo nie zostały one opracowane z myślą o graniu tylko o sprzedaniu jak największej ilosci egzemplarzy (smutna prawda).

*bo przeciez to fundament dobrej gry fabularnej, dlatego mamy obrazenia od kwasu i zasady obciążenia, bo to się mozna nam w jakims momencie przydać (ironia)
31-05-2008 16:16
Furiath
   
Ocena:
0
Gdybym miał wskazać zagrożenia takiego trendu - "korporacyjne" RPG tłuczone jako produkty wsparcia dla gwiazd niemal zawsze miałyby oszałamiającą oprawę i jakiekolwiek RPG niszowe, aby wogóle zwrócić na siebie uwagę przeciętnego fana, musiałoby równać się to takich wydań.

Przecież zwykły gracz RPG przyzwyczajony już do bardzo wysokiej jakości wydania, nie zwróciłby uwagi na makulaturową jakość wydania. A twórcy niszówek najczęściej nie stać nawet na zbliżenie się w 50% do wydania korporacyjnego. Taka zamaskowana bariera wejścia.

Aha - i jeszcze jedna ciekawostka - czy mając na myśli popularne RPG myślimy bardziej o tytułach, w które się gra, czy takich, które się dobrze sprzedają?
31-05-2008 18:33
Drozdal
   
Ocena:
0
Furiath - wyznacznikiem popularnosci systemu jest sprzedaz podrecznikow, bo jest to jedyne kryterium, ktore mozna w jakis tam sposob zweryfikowac.

To w co sie gra nie mozna sprawdzic w zadnym stopniu, no chyba zebys potrafil czyatc ludzkie mysli.

80% (jak nie wiecej) sprzedanych podreczników i suplementów laduje na półkach i się w nie nie gra, się czyta i kolekcjonuje. Mowie tutaj głównie o zachodzie, ale jak pamiętam czasy własnej młodości to mielismy mase systemw na podorędzi, w które graliśmy raz, albo tylko się zachwycalismy tym co w nich było zawarte i wracaliśmy do KCtów albo AD&D 2e.
31-05-2008 21:07
Furiath
    Dro
Ocena:
0
Z punktu widzenia biznesowego, jak najbardziej, bo mamy konkretne dane. Jednak nie możemy również ignorować zjawiska, że pewne systemy "mocno" żyją wirtualnie - ludzie rozprawiają wiele na ich temat, grają w nie, piszą do nich artykuły, dyskutuja o nich. Można powiedzieć, ze system jest popularny z uwagi na swój fejm.
31-05-2008 22:57
Drozdal
   
Ocena:
0
Można do tego tak podejść, ale jak zaznaczyłęm nie będziesz mieć nigdy dokładnych danych na temat tego ile osób gra w dany system. fan powie ci że gra cały czas, nieważne czy jest to prawda, czy tez nie. On po prostu w ten sposób supportuje produkt, który lubi i "nie pozwala mu umrzeć." Dlatego bardzo ciężko jest określić czy dany system jest żywy (grają w niego wciąż ludzie, to jeden sposób, drugie bardziej komerecyjne kryterium to czy cały czas wychodzą do niego dodatki - znaczy czy rentowny), bazując na buzzie jaki wokoło niego robi się na forach internetowych.

Ale jakoś można to wszystko wyrównać odwiedzając na przykład forum oficjalne gry, albo największe forna fanowskie. Lektura pozwoli nam na określenie w przybliżeniu czy ktokolwiek jeszcze w te gry gra (APki, dodatkowe zasady, fanowskie dodatki i inne takie), czy też po prosty buzz kreowany jest sztucznie przez wydawców i ich znajomych ;)
01-06-2008 00:40
644

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Dro - ale ja Serenity akurat znam, nawet probowalem grac, ale doszedlem do wniosku, ze tylko w sumie stracilem pieniadze (wlasnie jako fan serialu) - bo moglem kupic jakies ksiazki z cyklu world of firefly i wziac po prostu system, ktory lubie. A co do obrazen od kwasu - co kto lubi, niektorzy chca to, inni walki socjalne a inni uwazaja obie rzeczy za zbedne :)
01-06-2008 12:03

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.